niedziela, 28 września 2014

Mity Medyczne (5) - Przeciwreumatyczne kasztany


Na pewno nie zdawaliście sobie sprawy, jak ważne w naszym życiu są kasztanowce. W maju przypominają nam o maturach, a kiedy spadają kasztany to znak, że nadeszła jesień. Owoce tego drzewa są ładne i prawdopodobnie posiadają moc wypędzania reumatyzmu. Czy to magia czy prawda? Sprawdźmy...


Jesień

Dziś wypada szósty dzień jesieni (28.09), a to oznacza zmianę krajobrazu. Zieleń ustępuje odcieniom żółci i pomarańczu. Słupki termometrów wskazują każdego ranka 0 Kelwinów, a parapet i okna bombardują krople deszczu. Z drzew spadają kolorowe liście, oprócz tych z kasztanowca - je bowiem zżarła dawno zaraza. Kasztanowiec może spuścić nam na głowę swoje owoce, które dzięki ostrym elementom przebiją czaszkę i posiekają mózg.
Kasztany owiane są tajemnicą, niektórzy przpisują im właściwości przeciwreumatyczne. Nie trzeba ich jeść ani wcierać, wystarczy ułożyć pod materacem naszego łóżka. To ciekawe, jak ta dobroczynna moc promieniuje i trafia w centrum reumatyzmu. 

Reumatyzm i powyginane kończyny

Czym jest reumatyzm? Trudno było mi sformułować odpowiedź. Określenie to często łączymy ze starością i trudnościami w poruszaniu. Jeśli sześdziesięciolatka boli staw, to na pewno reumatyzm. Jeśli dolegliwości pojawiają się w wieku lat dwudziestu, mamy do czynienia z przepracowaniem. A tak naprawdę to reumatyzm wcale nie dotyczy tylko osób starszych. W podeszłym wieku zwracamy uwagę na niepokojące objawy, które mogą wystąpić u młodzieży. Społeczne rozumienie reumatyzmu zawężone jest do odczuwania zmian pogodowych, tymczasem, reumatyzm zbiera około 340 jednostek chorobowych! Część z tych zaburzeń ma charater zapalny (rekrutacja komórek odczynu zapalnego, co prowadzi do rozwoju reakcji zapalnej), a inne mają charakter niezapalny.

Co powinno zwrócić uwagę?

Obrzek stawów i ból, szczególnie rano, powinny nas zaniepokoić. Jest to wystarczający objaw, aby udać się do lekarza. Na pewno alarmująca jest poranna sztywność stawów, która ustępuje wraz z kolejnymi godzinami aktywności. Problem w tym, że choroby reumatologiczne są leniwe. Ich objawy pojawiają się powoli i narastają stopniowo. Taka sytuacja pozwala nam przyzwyczaić się do dyskomfortu, a to zaciera postęp choroby. Niestety, często budzimy się z ręką w nocniku, kiedy choroba jest daleko posunięta.
Czy choroby reumatyczne należy leczyć? Oczywiście. Są to poważne zaburzenia, które dotyczą układu ruchu, ale mogą obejmować inne narządy i układy. Problemów reumatologicznych nie należy lekceważyć. 

Rozwiązanie mitu

Pierwsze i podstawowe pytanie: co kasztanom daje moc uzdrawiania? Szukając odpowiedzi na to pytanie, liczyłem na znalezienie związku chemicznego, który łagodzi objawy. Ale... zaraz sobie przyponiałem, że nie mamy ich jeść a ułożyć pod materacem. No i zaczęły się schody. Nie wiem na jakiej zasadzie ich moc promieniuje i leczy nasze choroby reumatyczne. 
Kasztany mają silne działanie energetyczne i są rodzajem anten ją skupiających. (...) Kasztany silnie działają na układ krwionośny i rozszerzają naczynia. (...) Jeden lub dwa noszone w kieszeni w zupełności wystarczą, by pozbyć się np. bólów reumatycznych – dodaje Telesińska.      źródło
Ale jak działają?
Kasztany (jak wszystkie nasiona – zalążek życia) bardzo silnie promieniują. – Nie można sprawdzić, jaki to rodzaj energii, ani jej zmierzyć. Radiesteci mogą jedynie stwierdzić za pomocą wahadła, czy dla konkretnej osoby jest to dobre, czy złe. To sprawa indywidualna – wyjaśnia Zofia Telesińska.
I tyle. Nie wiem jak ta energia promieniuje i przyznam..., że nie bardzo wierzę w takie cuda. Być może wymaga to większej otwartości na magię, ale jakoś medycyna i magia to dla mnie dwa bieguny. Moim zdaniem to po prostu nie działa, a ulgę odczuwamy podświadomie na osi: kasztany pod materacem - mózg - zmniejszenie bólu. Nie udało mi się dotrzeć do innych źródeł, gdzie moc owoców kasztanowca byłaby wyjaśniona.
Pewne jest, że owoce te zawierają saponiny, głównie escynę. To taki związek chemiczny, który ma działanie przeciwzapalne, przeciwobrzękowe i przeciwagregacyjne. Stąd w aptekach można dostać preparaty z dodatkiem owoców kasztanowca. Tyle tylko, że tę maść czy wywar trzeba w siebie wlać lub wysmarować bolesny staw.
Jednoznaczne rozwiązanie mitu przynosi Farmakognozja Ireny Matławskiej:
Preparaty zawierające owoc kasztanowca stosowane są głównie w leczeniu zastoinowych chorób żylnych. Brak jest jakiegokolwiek działania terapeutycznego w reumatyzmie.
Coż więcej można dodać? Tyle, że mit uważam za:




sobota, 20 września 2014

Aborcyjny holocaust


Mówiąc o aborcji proszę się o skandal. Dlaczego? Z prostego powodu, ten temat nie kojarzy się dobrze, jest tematem tabu. A szkoda. Trudno wymagać od ludzi zrozumienia, a tym bardziej poparcia, kiedy w drastyczny sposób mówimy o przerwaniu ciąży. Ciągłe kłótnie, awantury, skandale i dramatyczne zdjęcia. Czy to pomaga?



Słowo wstępu

Temat aborcji chciałem podjąć już wcześniej, ale zwątpiłem. Zastanawiałem się, czy mój blog jest wystarczająco dojrzały i jak zareagują Czytelnicy. Choć napisałem tekst o aborcji, ukryłem go w archiwum. Dręczyło mnie wiele pytań: czy warto o tym mówić, czy to jest miejsce dla takiej dyskusji? Czy polemika z mediami o aborcji przyniesie coś dobrego? Do końca nie wiem jaki będzie efekt mojej pracy, ale zaryzykuję. Uczyć i dzielić się wiedzą nie zawsze oznacza podawanie szkolnych definicji.
Artykuł nie będzie łatwy i ten tekst nie omówi całego problemu. Takie niedomówienie wykorzystam jako zaproszenie do dyskusji.

Medialny kisiel

Jeśli chcemy dowiedzieć się czegoś o aborcji, próżno liczyć na widzę z prasy czy telewizji. Można tam znaleźć zdawkowe informacje od strony merytorycznej, a pełno jest skandali. To oczywiste, „zadyma” zawsze dobrze się sprzeda.

Często słuchając wypowiedzi widzę osoby, które zaliczam do grupy: „nie wiem, więc się wypowiem”. Czy to polska rzeczywistość? Chyba tak, bo mało jest prawdy w gąszczu informacji. Trzeba się bić i walczyć o to, która prawda jest „mojsza”.
Impulsem do podjęcia tematu aborcji był wpis ze strony fronda.pl. Kolejne wersy tego artykułu (link) tylko mnie rozjuszyły i zachęciły do poszperania w otchłani Internetu. Pozwólcie, że wyprostuję kilka rzecz. Do dzieła!

Dębski na tapecie

Pierwszy artykuł (link) przynosi wiele kontrowersji.
Być może dzieci nadal są w Szpitalu Bielańskim zabijane tylko dlatego, że podejrzewa się je o chorobę lub upośledzenie.
Podejrzenie”, „prawdopodobnie”, „być może” to sformułowania, które nie mają racji bytu, gdy chodzi o przerwanie ciąży. Żaden radykalny krok nie jest oparty na domniemaniu, wszystko musi być jednoznacznie potwierdzone.
Lekarze całe lata uczą się jak ratować zdrowie i życie ludzkie. Jaką deprawacją ich powołania i zawodu jest używanie zdobytej wiedzy do tego, by ludzi uśmiercać. Zabicie bezbronnego nienarodzonego dziecka jest jednym z największych okrucieństw znanych ludzkości.
Rzeczywiście, nauka zawodu lekarza trwa całe lata, ba, nawet całe życie. Uczymy się chronić zdrowie i walczyć o życie, ale nie metodą „za wszelką cenę”. Czasami trzeba odpuścić, jeśli wiemy, że klęska jest nieunikniona. Jeśli ktoś nie studiował nauk medycznych, może nie rozumieć takiego podejścia. Ale proszę, zastanówcie się. 
Czasami życie uchodzi z człowieka tak, jak powietrze z dziurawego balonu. Życie nie jest łaskawe i zdarzają się sytuacje beznadziejne. Choć to okrutne, czasem nie da się nic zrobić. Medycy nie mogą się znęcać nad pacjentem, dlatego nie "zmuszają" do życia, jeśli jest to niemożliwe.
Jeżeli nie przywrócimy zawodowi lekarza jego odwiecznej misji – ratowania życia ludzkiego, za kilkanaście lat możemy doczekać się w Polsce współczesnych obozów zagłady – klinik aborcyjnych. (...) Czy jesteś gotów stanąć w obronie pozbawionych głosu ofiar aborcyjnego holokaustu?
Zestawienie aborcji i holokaustu jest niesmaczne. Nie mam wątpliwości, że autor się zagalopował. Rozmawiajmy na trudne tematy ale (chociaż) z odrobiną powagi.

Akcje prolife

Społeczne działania na rzecz ochrony zdrowia są dobre, jeśli organizatorzy opierają je na wiedzy i prawdzie. Kultura działań prolife pozostawia wiele do życzenia. Bardzo często łapię się za głowę i nie wierzę, że jestem świadkiem okrutnej manipulacji.
16 września w Błoniu przy ulicy Grodziskiej około 6.30 stanęła wystawa antyaborcyjna zatytułowana "Wybierz Życie". (…) Podczas trwania czynności funkcjonariuszy Policji, okazało się, że V-ce Burmistrz Błonia, pan Książek, złożył zawiadomienie na Policji o zgorszeniu publicznym, powstałym w wyniku treści przedstawianych na wystawie. W wyniku tego Policja zatrzymała i zdeponowała wystawę.
Prawda o aborcji przedstawiona jako drastyczne zdjęcia (link do artykułu) działa odstraszająco. Każdy normalny człowiek zakryje oczy i ucieknie, aby zwymiotować w ukryciu. Jaki ma sens przedstawianie martwych płodów? Czy jest to sposób edukacji, czy terroru i zastraszania? Osobiście, gdybym zajmował się inną profesją, nabrałbym niechęci do aborcji widząc tak paskudne obrazy. To obrzydza, powoduje mdłości i odrazę, w żadnym wypadku nie edukuje i zachęca do dialogu.
Zdjęcie dziecka zabitego w wyniku aborcji faktycznie może szokować, ale czy odwracanie od niego wzroku sprawi, że zło ukazane na naszym plakacie zniknie?
A może przynieść białe płótno, jako transparent obrony życia?

Odebrać licencję lekarskie aborcjonistom

W dawnych czasach wiara i kościół odegrały znamienną rolę w szerzeniu wiedzy. Choć była to nauka ściśle wyselekcjonowała, miała możliwość opanować cały świat. Dzisiaj połączenie nauki i wiary nie daje dobrego efektu – to tak, jakby połączyć czekoladę mleczną z chrzanem.
Tutaj czytam:
„Wielodzietna rodzina i przyszłość ludzkości”. Odpowiedzialność za to ponoszą także lekarze, którzy – zdaniem metropolity – często proponują kobietom aborcję, zamiast bronić życia.
Nikt nikomu nie broni żyć w licznej rodzinie. Ale tak po ludzku: nie wszystkich stać na utrzymanie kilkorga dzieci.
- Pewna moja znajoma zaszła w ciążę i zgłosiła się na konsultację do lekarza. Zgłosiła się do kliniki w centrum Moskwy. I tam pierwszym pytaniem, jakie zadał jej lekarz było: i po co ci to? Dokonaj aborcji i wszystko będzie normalnie – opowiadał metropolita (…). - Takie stwierdzenia lekarzy powinny zostać uznane za przestępstwo. Tacy lekarze powinni być pozbawiani licencji do wykonywania zawodu – podkreślił metropolita Hilarion.
Przedstawiona sytuacja jest przykra, choć nie wiem ile w niej prawdy. Jeśli lekarz postąpił tak chłodno jak tutaj napisano, zrobił źle. Ale może w Rosji takie podejście jest standardem? Nie wiem, choć wszystkiego można się spodziewać na wschód od Polski.

Merytorycznie proszę!

Aborcja jest zamierzonym i przedwczesnym zakończeniem ciążyZgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 22 stycznia 1997 r. zabieg może wykonać jedynie lekarz posiadający specjalizację pierwszego stopnia w zakresie położnictwa  i ginekologii lub tytuł specjalisty w zakresie położnictwa i ginekologii. W Polsce zabieg wykonuje się wyłącznie w trzech przypadkach, które reguluje Ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży

1. ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej (bez ograniczeń ze względu na wiek płodu) - wskazanie medyczne,
2. badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej) - wskazania eugeniczne, 
3. zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (do 12 tygodni od początku ciąży - I trymestr) - wskazania kryminalne. 
Występowanie okoliczności określonej w pkt. 3 stwierdza prokurator, pozostałe dwa lekarz inny niż przeprowadzający zabieg, chyba, że ciąża zagraża bezpośrednio życiu kobiety.

Podczas podejmowania radykalnych kroków, nie ma miejsca na przypadek i "podejrzenia". Uzyskane dane medyczne muszą jednoznacznie, negatywnie rokować dla bezpieczeństwa matki i płodu. Każde "ale", "za" i "przeciw" są rozważane. Podjęcie decyzji o aborcji nie trwa sekundę. Jest to złożony proces, w którym uczestniczy komisja lekarska, orzekająca o stanie pacjentki i konsekwencjach ciąży oraz porodu.
Analizując przepisy warto zadać sobie kilka pytań.
Po pierwsze: jeśli utrzymamy ciążę, która zagraża matce i urodzi się dziecko, a rodzicielka umrze, kto wychowa noworodka? Ojciec? A jeśli go nie ma lub nie podejmie się samodzielnej opieki? To zasilimy szeregi wychowanków domu dziecka.
Dodatkowo, lekarze mają obowiązek walczyć o zdrowie i życie pacjenta, dlatego czynią to chroniąc kobietę przed śmiercią. Pacjentka, która przeżyje, a straci dziecko, ma jeszcze szansę urodzić potomstwo.
Po drugie: czy wolno nam pastwić się nad dzieckiem i sztucznie przedłużać mu życie wiedząc, że nie jest zdolne do samodzielnej egzystencji? Czy moralne jest męczenie dziecka? Sztuczne podtrzymywanie życia, w przypadkach beznadziejnych (i jednoznacznych, że nie ma szans na przeżycie) to podcieranie własnego ego. Konsultacja wielu specjalistów i jednomyślny pogląd powinny uzmysłowić słuszność zabiegu (jeśli dwóch mówi ci, że jesteś pijany - idź się połóż).
Po trzecie: dziecko z gwałtu nie jest niczemu winne, ale matka może takiego dziecka nie utrzymać z powodu stanu psychicznego. Tak poważny stan emocjonalny kobiety pozwala jej skorzystać z aborcji, po spełnieniu wszystkich wymogów (to też nie jest takie proste). Wcale nie tak rzadko zdarza się, że rodzone dzieci z gwałtu są ofiarami przemocy ze strony matek. Wynika to z problemów psychiatrycznych zgwałconych.

Aborcja nie jest blenderowaniem dzieci

W tym miejscu proszę o rozwagę i zrozumienie: aborcja to nie miksowanie dzieci. Niestety, często w tak drastyczny sposób przedstawiany jest ten. Infografiki mają obrzydzić i zniechęcić do samego myślenia o aborcji. Mają wyprać mózg i pozbawić zdolności samodzielnego analizowania.
Istnieją dwie podstawowe metody aborcyjne:
  • farmakologiczna - która polega na podaniu leków wywołujących przerwanie ciąży,
  • chirurgiczna, która polega na operacyjnym zakończeniu ciąży.




UWAGA!
Poniżej znajdują się drastyczne zdjęcia!





Dalej jesteś przeciw?

Jeśli nadal uważasz, że aborcja to grzech i dzieło szatana, spróbuj wychować (urodzić): 
  • dziecko z bezmózgowiem



  • dziecko z zespołem Wolfa-Hirschhorna:


  • dziecko cierpiące na cyklopię:



Ciężko? Nie dobrze się robi na sam widok? Te zdjęcia są okropne? Nie, nie są. Przedstawiają dzieci dotknięte poważnymi mutacjami genetycznymi, które próbujemy utrzymać przy życiu, bo "może się uda". 

20. przesądów na temat aborcji

Polecam przeczytanie ciekawego artykułu, który demaskuje 20. przesądów o terapeutycznym przerwaniu ciąży: link.

środa, 17 września 2014

Mała czarna, latte czy cappuccino?


Sypana czy w granulowana, mocna i słaba, z mlekiem lub bez. Na dzień dobry i do śniadania, w południe czy na deser? Towarzyszka pracujących, studiujących i tych, którzy odpoczywają. Smakuje, zachwyca aromatem i pieści podniebienie. Dla zmęczonych i wielbicieli... kawa!


Dlaczego "kawa"?

Wszystko (najprawdopodobniej) zaczęło się od arabskiego słowa kahwa, które przeniknęło do tradycji tureckiej (jako kahve - oznacza kawę lub wino), a we Włoszech ewoluowało do znanego słowa caffè. Inni etymologię słowa kawa upatrują w nazwie etipskiego miasta Kaffa (a dziś Kefa). I jest to dość prawdopodobny trop, bowiem historia tego napoju sięga granic Etiopii.

Lekcja historii

Jak już wspomniałem, historia kawy rozpoczyna się w Etiopii, a sięga czasów I tysiąclecia p.n.e. Najprawdopodobniej nie była uprawiana przez tamtejszych mieszkańców, a zbierana ze stanowisk naturalnych. Wywar z kawy pito w sytuacjach wyjątkowych, które wymagały od ludzi siły i koncentracji. Podawano ją przed bitwami czy długotrwałymi modlitwami. 
O plantacji kawy jako regularnej uprawie możemy mówić od V/VI w. n.e. W tym czasie powstawały ogrody, w których dbano o rośliny rodzące aromatyczne ziarna. 
W XV wieku kawa podbiła serca ludzi Bliskiego Wschodu (południowa część Morza Czerwonego). Około 1554 roku w Stambule otwarto pierwszą kawiarnię.
Jak łatwo się domyślić, z Bliskiego Wschodu kawa przywędrowała do Europy. Jej popularyzacja nie była trudna i szybko napój opanował teren Włoch, Anglii czy Austrii. Z biegem lat wszystkie państwa Europy i Ameryki znały aromat czarnego napoju.
Do Polski kawa dotarła najprawdopodobniej na przełomie XVII i XVIII wieku. Przez wiele burzliwych lat, napój tracił i zyskiwał na popularności, ażeby na stałe zagościć w kawiarniach, pubach i domach.

Co tkwi w kawie?

Kawę jako napój uzyskuje się w wyniku procesu technologicznego z ziaren kawowca. Jest źródłem kofeiny, która istotnie wpływa na organizm człowieka. W ostatnim czasie "Science" opublikowało wyniki badania DNA kawy. Po co naukowcy zajmowali się genomem tej rośliny? Ponieważ wciąż nie wiadomo, w jakim procesie syntezowana jest kofeina! Pewnym jest, że związek ten powstaje na drodze wielu przemian enzymatycznych, a poznanie składu DNA pozwoli ustalić tożsamość niezbędnych enzymów. 


Po co roślinie kofeina?

Czy rośliny też bywają zmęczone i ratują się kofeiną? Chyba nie, ale ciekawe jest, dlaczego kawowiec i kakaowiec wytwarzają kofeinę. Zagadkę tę wyjaśnia dr Victor Albert, botanik ewolucyjny z University of Buffalo. Jak się okazuje, nie ma jednego wyjaśnienia:
Kofeina może zniechęcać zwierzęta roślinożerne do podskubywania liści kawy. Związek ten bardzo silnie wbudowuje się w liście. - Były nawet pomysły, żeby robić herbatkę kawową zaparzaną z liści kawy, ale zupełnie nie smakowała jak kawa z ziaren. Jak herbata też nie, więc porzucono ten pomysł - opowiada botanik.
Druga możliwość jest taka, że kofeina służy kawie do "wykańczania" innych roślin rosnących dookoła. Daje jej w ten sposób więcej miejsca, światła, zasobów odżywczych. - Kiedy liście z kawy opadają na ziemię, zawarta w nich kofeina przedostaje się do gleby i hamuje rozwój nasion innych roślin.
Trzecia hipoteza zakłada, że kofeina przyciąga owady zapylające, dając im, podobnie jak nam, przyjemność w postaci "kopa", czyli energię do latania tam i z powrotem. Z kwiatka na kwiatek. Po kofeinie owady lepiej też zapamiętują zapach kawy, dzięki czemu zapylane jest więcej jej kwiatów.
Źródło: www

Wpływ kawy na organizm

Kawę pijemy dla smaku ale i kofeiny, która działa pobudzająco i orzeźwiająco. Przyspiesza także przemianę materii. Jak się okazuje, kawa nie jest bezpiecznym i zdrowym środkiem, obojętnym dla organizmu. Kofeina jest organicznym związkiem chemicznym, który zaliczamy do stymulantów - związków pobudzających. Kawa zmniejsza odczucie zmęczenia fizycznego, niweluje uczucie senności. Zwiększa koncentrację i uwagę przez stymulację wyższych pięter układu nerwowego. Zmniejsza napięcie naczyń krwionośnych i podwyższa steżenie glicerolu i wolnych kwasów tłuszczowych we krwi. Choć posiada pozytywny wpływ na ciało człowieka, ma także ciemną stronę. Kawa może uzależnić, choć ryzyko nadużywania kofeiny jest znikome. Negatywny wpływ kofeiny może spowodować:

  • trudności w zasypianiu,
  • "zmęczenie kofeinowe",
  • kołatanie serca,
  • osłabienie pamięci w wyniku hamowania neurogenezy hipokampa,
  • zaburzenia rozwoju płodu (kobiety ciężarne nie powinny pić kawy).



czwartek, 11 września 2014

Zdarzenie drogowe - jak się zachować?


Kolizja czy wypadek drogowy to zdarzenia, w wyniku których mogą pojawić się ranni. Niesłychanie ważna jest właściwa reakcja, opanowanie i udzielenie pierwszej pomocy. Jak prawidłowo zachować się na miejscu wypadku? Jak zabezpieczyć rannych?


Litera prawa

Zacznijmy od rozgraniczenia dwóch pojęć. Kolizja i wypadek drogowy są definiowane przez prawo w odmienny sposób i tylko dla laika oznaczają to samo zdarzenie. 
Wypadek drogowy...
to zdarzenie mające miejsce w ruchu lądowym, spowodowane poprzez nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa obowiązujących w tym ruchu, którego skutkiem jest śmierć jednego z uczestników lub obrażenia ciała powodujące naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwające dłużej niż 7 dni.
Kolizja zaś jest...
zdarzeniem mającym miejsce w ruchu lądowym, spowodowanym poprzez nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa obowiązujących w tym ruchu, którego skutkiem są straty materialne (uszkodzenie pojazdu, płotu, urządzenia drogowego, bagażu, itp.) lub też jeden z uczestników doznał obrażeń ciała powodujących naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwające poniżej 7 dni.
Różnica między kolizją a wypadkiem nie kończy się na definicji. Charakter zdarzenia determinuje właściwe postępowanie, zachowanie się na miejscu zdarzenia i niesienie pomocy poszkodowanym.

Wypadek drogowy - postępowanie

  1. Zabezpiecz miejsce wypadku - bezpieczni powinni być uczestnicy wypadku, ale i korzystający z drogi / terenu, na którym doszło do zdarzenia. Bezpieczna musi być także osoba udzielająca pomocy. W tym celu ubierz odblaskową kamizelkę, włącz światła awaryjne i ustaw trójkąt ostrzegawczy.
  2. Nie "zmieniaj" miejsca wypadku - nie przestawiaj aut, nie zbieraj szkła od reflektorów. Całe miejsce zdarzenia powinno być nienaruszone do czasu przyjazdu Policji. Odpowiednie służby muszą ocenić miejsce wypadku i sporządzić odpowiedni protokuł. 
  3. Oceń liczbę rannych i charakter ich obrażeń.
  4. Wezwij służby ratunkowe - Policję i Pogotowie Ratunkowe. Jeśli na miejscu wypadku jest inna osoba, może od razu powiadomić służby.
  5. Udziel pierwszej pomocy zgodnie z posiadanymi umiejętnościami i dostępnymi środkami opatrunkowymi. Ratuj w pierwszej kolejności osoby najbardziej poszkodowane i dzieci.
  6. Pozostań na miejscu wypadku do czasu przybycia wykwalifikowanej kadry.


Kolizja - postępowanie

  1. Zabezpiecz miejsce wypadku (jw).
  2. Usuń pojazdy i niebezpieczne elementy z drogi. Miejsce nie musi podlegać ocenie służb drogowych.
  3. Oceń liczbę poszkodowanych i udziel im pomocy. Jeśli stan rannych jest poważny, wezwij Pogotowie Ratunkowe.
  4. Jeśli sprawca kolizji nie jest jasny lub nie możesz z nim dojść do porozumienia, wezwij Policję.


Zgłoszenie wypadku - rozmowa z dyspozytorem

Wzywając pomoc udziel dyspozytorowi niezbędnych informacji:
  • określ miejsce zdarzenia (im dokładniej to zrobisz, tym szybciej fachowa pomoc przybędzie na miejsce). Jeśli nie jesteś w stanie podać konkretnego miejsca, podaj między jakimi punktami charakterystycznymi (np. miastami) doszło do wypadku,
  • podaj liczbę ofiar,
  • opisz krótko zdarzenie (np. zdarzenie czołowe),
  • opisz zagrożenia, jeśli takie obserwujesz (np. płonący samochód, dym wydostający się spod maski pojazdu),
  • podaj swoje imię i nazwisko,
  • udziel dodatkowych informacji, o które poprosi dyspozytor,
  • jeśli nie wiesz jak udzielić pomocy, spytaj dyspozytora - ratownik udzieli prostej instrukcji,
  • rozłącz się wówczas, gdy osoba przyjmująca zgłoszenie potwierdzi jego przyjęcie!


Łańcuch przeżycia

Przystępując do pierwszej pomocy, otwierasz procedurę tzw. łańcucha przeżycia. Zobacz niżej, bez Ciebie akcja ratunkowa nie ma szans powodzenia. Nie bój się, stres zmobilizuje Cię do pracy. Wystarczy się odważyć...


piątek, 5 września 2014

Mity Medyczne (4) - Gorąca kąpiel a jądra


Gorąca kąpiel odpręża i rozluźnia mięśnie, zmniejsza napięcie stawów i otwiera pory skórne. Jest ona szczególnie popularna w okresie jesienno-zimowym, po dniu ciężkiej pracy czy intensywnym wysiłku fizycznym. Dla mężczyzn może oznaczać przegrzanie jąder, co wpływa na ich funkcję. Jak to się dzieje, przeczytasz dalej...


Jądra

Jądra (łac. testes) stanowią wewnętrzne męskie narządy rozrodcze. Początkowo rozwijają się wewnątrz jamy brzusznej, a dalej zstępują do worka mosznowego (do końca 3. miesiąca życia). Każde elipsoidalnego kształtu jądro zajmuje pozycję wewnątrz moszny, która chroni te narządy. Dlaczego jądra zstępują? Prawidłowa funkcja jąder ściśle zależy od temperatury otoczenia. Narządy te "lubią" niższą wartość stopni Celcjusza - około 35 kresek. W takiej atmosferze prawidłowo przebiega proces spermatogenezy, czyli produkcja plemników - męskich gamet.
Każde jądro zbudowane jest z długich cewek, które są odpowiedzialne za produkcję plemników. Światło tych przewodów rozszerza się i łączy tworząc najądrze. Jest to pojedynczy i długi przewód, w świetle którego plemniki nabywają zdolność poruszania się. Jest to także magazyn komórek rozrodczych. Struktura ta przechodzi dalej w nasieniowód, który odporawdza nasienie do cewki moczowej.
Komórki, które budują strukturę jąder odpowiadają także za produkcję testosteronu.

Przegrzanie męskich narządów rozrodczych

Podniesienie temperatury dla jąder oznacza zmniejszoną produkcję plemników, a także testosteronu. Przy jednorazowej kąpieli jest to zmiana minimalna, której nie jesteśmy w stanie zaobserwować. Znaczenie ma długotrwałe i przewlekłe narażenie jąder na wysoką temperaturę. W związku z tym, nie trzeba rezygnować z ciepłych kąpieli czy wizt w saunie, ale należy odpowiednio dozować takie zabiegi.
Co ciekawe, zmniejszona produkcja spermy na skutek przegrzania jąder może być procesem odwracalnym. W niektórych przypadkach celowo naraża się męskie gonady na ciepło, wspomagając antykoncepcję hormonalną. 

Nie tylko ciepło

Warto pamiętać, że nie tylko wysoka temperatura negatywnie wpływa na funkcję jąder. Dodatkowo sprawność tych narządów zmniejsza:

  • siedzący tryb pracy/życia - czynnik ten ściśle koreluje z temperaturą moszny. Jak się okazało, siedzący tryb życia sprzyja wyższej wartości temperatury wewnątrz moszny, co w znanym już mechaniźmie upośledza działanie jąder.
  • noszenie obcisłej bielizny - jak pokazują badania i w tym przypadku mamy do czynienia ze wzwyżką temperatury. Szczególnie niebezpieczna jest bielizna z grubego materiału jak np. skóra.
  • praca w środowisku wysokiej temperatury,
  • zaburzenia przepływu krwi,
  • zaburzenia czynnościowe jąder.

poniedziałek, 1 września 2014

Kpina z pacjentów onkologicznych


Nie wierzę. Prawdopodobnie śnię. Przed oczyma rysuje mi się kpina z pacjentów onkologicznych, żart z umierających i drwina z tych, co walczą z chorobą. Jak można być tak bezdusznym? A jednak. Proszę Państwa, stał się cud. Mamy lek na każdy rodzaj nowotworu, ale nikt nie chce wręczać Nobla. Ignorancja naukowców? Nie, to istny cyrk.



8. cud świata

Faktem jest, że nauka prze do przodu, ale że aż tak? Widocznie nie doceniłem postępu ludzkiego umysłu. Nic straconego! W tej chwili drżę od wiadomości, jaką udało mi się przeczytać. Chodzi o reklamę i to nie byle jaką, reklamę leku na każdy typ nowotworu! Żart? Nie, to kpina z pacjentów onkologicznych. Działanie promocyjne pozbawione moralności, ruch poza prawami etyki. 
Ale o co chodzi? O artykuł zamieszczony w jednym z popularnych tygodników, który stanowi reklamę suplementu diety. Ten złoty środek nazywa się Varumin® i jest

naturalnym antyrakowym preparatem ziołowym w postaci roztworu doustnego.

Na pierwszy rzut oka nie ma w tym nic złego, ale o gęsią skórkę przyprawia duży nagłówek:

"Wyleczyłem Fidela Castro z raka".

Dobrze, być może tak było. Ale połykając kolejne wersy artykułu trafiam na:
Już po 15 minutach po podaniu Varuminu, do ich (osób chorujących na raka - przyp.) powraca blask, znikają podkrążone oczy i po pół godzinie powraca naturalny, zdrowy kolor skóry.
To rzeczywiście sytuacja wyjątkowa, syrop, który działa po 15 minutach. Przypomnę, że środek ten należy przyjąć drogą dojelitową, a mając na uwadze czas potrzebny na pasaż leku do jelita, czas wchłonięcia itd... mija około 30 minut. A więc mamy przełom.
Choć nie potępiam ziołolecznictwa, herezja o której czytam (tym razem tutaj) nie ma końca:
Varumin® jest przeznaczony do samodzielnego stosowania lub w połączeniu z innymi lekami na raka (chemoterapia) w zależności od potrzeby i przypadku nowotworu.Jest stosowany w leczeniu wszystkich nowotworów we wczesnych fazach oraz w fazie przerzutów. (...) Pozytywne efekty działania Varuminu® są widoczne godzinę po pierwszym podaniu.
I dalej:
Na podstawie wieloletnich badań oraz testów Varuminu®, możemy wnioskować, że Varumin® jest wspaniałym uzupełnieniem standardowej terapii nowotworów złośliwych (poprawia skuteczność leczenia), a także samodzielnie oddziałuje na komórki nowotworowe. (...) W przypadku wszystkich przedstawionych chorób Varumin® może być stosowany również profilaktycznie.
Działa profilaktycznie na co, skoro potrafi "atakować" komórki nowotworowe? Wspomaga kompetencje składników immunologicznych? Brawo, choć autor zupełnie nie ma pojęcia o transformacji nowotworowej i ucieczce komórek transformowanych spod barier immunologicznych.

Skład syropu

Producent szczyci się naturalnym składem suplementu. Oto jego zawartość:
VARUMIN 1
  • woda (woda oczyszczona)
  • wyciąg z propolisu
  • wyciąg z aloesu
  • konserwant: benzoesan sodu

VARUMIN 2
  • woda (woda oczyszczona)
  • suszone korzenie i kłącza Omanu
  • dereń jadalny
  • suszone kwiaty Nagietka lekarskiego
  • suszone zioła z Krwawnika pospolitego
  • suszone kłącza z Bermudy trawy
  • konserwant: benzoesan sodu
Hmmm... benzoesan soduTo organiczny związek chemiczny, który popularnie stosowany jest do konserwacji żywności, jego symbol to E211. Sam w sobie może drażnić śluzówkę żołądka, co wywołuje stan zapalny i predysponuje do powstania owrzodzeń. W połączeniu z witaminą C może przekształcić się w benzen, a ten jest już rakotwórczy. I koło się zamyka. Skoro "masz" w sobie karcynogen, koniecznie przeciwdziałaj cudownym syropkiem.


Skuteczność preparatu

Na stronie (link) znajduje się dział, który ma świadczyć o skuteczności preparatu. Przyznam, że z wielką nadzieją klikałem w tę zakładkę. Niestety, apetyt pozostał, a przybyła złość i rozgoryczenie.
Przedstawione przypadki kliniczne zdawkowo opisują stan zdrowia pacjentów i zastosowane schematy terapeutyczne. W każdym jednak punkcie gloryfikuje się Varumin®, który odpowiedzielny ma być za regresję zmian nowotworowych. Jeśli tak jest, dlaczego nie ma właściwej dokumentacji naukowej, badań lub opinii ekspertów? Odpowiedź jest oczywista i nie będę jej podawał.

Poniżej pasa

Złota aureola nad Varuminem® to dewiacja i bezpośrednia obraza dla pacjentów onkologicznych. Nie można aż tak manipulować prawdą i wynikami terapetycznymi. Takie działanie przekracza granicę żartu, nawet angielskiego. Ręce opadają, a nadzieja umiera (podobno jako ostatnia, więc mam problem)...